Narzędzia:
Snowadło
Snowadło jest równie niezbędnym jak krosno elementem procesu tkackiego. O ile można je do pewnego stopnia pominąć przy krajkach (jeśli są wykonywane na bardku), o tyle przy tkaninach szerszych i znacznie dłuższych stanowi ono warunek konieczny uzyskania równolegle ułożonych, równych i równomiernie napiętych nitek osnowy.
Przemysłowo sprawa jest prostsza, bo snucie następuje przy użyciu napędzanych elektrycznie snowarek bębnowych czy wałowych [22, 25]. Jeśli się jednak nad tym zastanowić, stanowią one rozwinięcie pionowego snowadła używanego w tkactwie ludowym. Podstawowym elementem takiego snowadła są dwie ramy zamocowane na wspólnej pionowej osi. Jeśli dodać do tego poprzeczne listwy wzmacniające konstrukcję oraz informację, że oś snowadła się obraca – robi się z niego taki właśnie uproszczony bęben, wokół którego owijają się nici osnowy.
Ważne jeszcze, aby nici nawijały się na snowadło we właściwy sposób, czyli z rozdzieleniem poszczególnych grup nitek od siebie. Temu służą kołeczki znajdujące się w górnej i dolnej poprzecznej belce snowadła. Dzięki nim między nitkami osnowy tworzą się bowiem krzyże służące odseparowaniu od siebie nitek. U Krzeptowskiej i Sypniewskiego [25] czytamy, że górny krzyż, tzw. nitkowy służy oddzieleniu pojedynczych nitek, natomiast dolny, gankowy oddziela półganki – pasemka nici snute jednocześnie (liczba nici w takim półganku odpowiada zasadniczo liczbie kłębków, z których snujemy).
O ile jednak w przypadku przygotowanych w ramach naszego projektu kraciaka i krajki krzyż nitkowy występuje (osnowa przeciągana jest po jednej nitce, więc kolejne siłą rzeczy krzyżują się na kołkach), o tyle brzustowskie tkaczki stosują raczej dwa krzyże gankowe, a ostatecznego rozdzielenia nitek dokonują w trakcie nakładania osnowy na krosno i jej przewlekania przez nicielnice. Snowadło z Brzustówka jest też o tyle różne od opisywanego w literaturze, że belki z kołkami nie są stałymi elementami urządzenia, ale dowiązuje się ją w różnych miejscach w zależności od tego, gdzie rozpoczyna się i kończy osnowa.
Przed snuciem warto bowiem uświadomić sobie, że jednorazowa odległość osnowy rozpostartej między górnymi a dolnymi kołeczkami, odpowiada późniejszej długości osnowy na krośnie. Jeśli chcemy ten proces zaprojektować bardziej matematycznie, to długość osnowy na krośnie podzielona przez poczwórną odległość między ramionami snowadła (jeden pełny obrót) da nam w przybliżeniu liczbę pełnych obrotów snowadła, jakie musimy wykonać, by odmierzyć pożądaną długość osnowy przed rozpoczęciem snucia (czyli np. planowana długość osnowy=18 m, rozpiętość między jednym a drugim ramieniem=1,5 m, czyli obwód snowadła to w przybliżeniu 1,5 m*4 = 6m. Liczba potrzebnych do odmierzenia długości osnowy obrotów snowadła jest równa: 18 m/6m= 3).
Z kolei szerokość osnowy jest równa liczbie nitek odmierzonych na płosze o danej gęstości. W trakcie snucia należy tę liczbę podzielić przez ilość nitek wychodzących jednorazowo z kłębków, co z kolei pozwoli nam określić, ile „długości” między jednymi a drugimi kołeczkami powinniśmy odmierzyć, aby uzyskać pożądaną szerokość osnowy (i znów przykład: na płosze odmierzyliśmy tkaninę szeroką na 200 nitek. Jednorazowo snujemy osnowę z pięciu kłębków – liczba ta jest zależna tylko od naszego zapotrzebowania. Aby osiągnąć dwustunitkową osnowę, będziemy zatem potrzebować 200/5=40 obrotów snowadła, czyli 20 w jednym kierunku i 20 w drugim). Warto tu od razu wspomnieć, jak wygląda mechanika snowadła; ruchowi osnowy z góry na dół towarzyszy obrót urządzenia w jednym kierunku, natomiast w drodze powrotnej, z dołu do góry, snowadło obraca się już w kierunku przeciwnym (bo nitki powracające powinny iść po tym samym śladzie, co idące na dół).
Narzędziem pomocniczym przy snuciu jest dziurawka (profesjonalnie zwana przepustką), która kontroluje tor nici wychodzących z kłębków, ustanawiając ich stałą pozycję w półganku i zapobiegając splątaniu. Brak dziurawki nie czyni wprawdzie snucia niemożliwym – wymaga natomiast wykorzystania w tym charakterze… dłoni tkaczki. Rolę otworów w dziurawce pełnią wówczas przerwy między palcami (przegrywające jednak z dziurawką o tyle, że liczba oferowanych przez nią otworów jest znacznie większa niż liczba palców w dłoni).
I jeszcze otucha dla tych, którzy mają wprawdzie w domu miejsce na krosno, ale już niekoniecznie na snowadło. Urządzenie można z powodzeniem tak jak trzecia z naszych tkaczek, Liliana Misiak-Kuźbik zastąpić ramą z kołeczkami. Na skrajnych kołeczkach, podobnie jak w zwykłym snowadle, tworzone są oba krzyże, natomiast seria kołeczków umieszczonych wzdłuż całej ramy pozwala na rozciągnięcie osnowy o pożądanej długości na mniejszej (i w dodatku płaskiej) powierzchni. Możliwa do osiągnięcia długość osnowy jest tu jednak w oczywisty sposób mniejsza niż na snowadle obrotowym.